Postanowiłam, że nie daję dziecku wszystkich produktów od razu tylko stopniowo. Dietę rozszerzam od warzyw, a po tygodniu dodałam owoce. Zdecydowałam, że będą one w południe jako przekąska, którą będziemy jadać razem.
Kajko miał dokładnie 6 miesięcy i 9 dni kiedy dostał jabłko i banana. Długo zastanawiałam się w jakiej formie je podać, więc na talerz wylądowały w różnej postaci. Jabłko w całości i kawałkach (cienkie słupki) i banan w ćwiartkach. Z bananem poszło podobnie jak z warzywami, jest miękki, więc wpadał do rączki i do buzi. Jabłko w słupkach się nie sprawdziło, było twarde i po odgryzieniu kawałka nie radził sobie z przeżuciem. Jabłko w całości poszło zdecydowanie lepiej. Myślałam, jak on sobie z tym da radę, a jest to świetny sposób podania. Najlepiej jest też trochę nagryźć, żeby dziecko miało jakiś „odstający” kawałek. Zaczął go ssać i nagryzać swoimi dwoma ząbkami. Nie ma obaw, że trafi do buzi za duży kawałek, bo dziecko nie jest jeszcze w stanie ugryźć aż tyle. Do buzi trafiają malutkie kawałki, które udało mu się zeskrobać.
Talerz z owocami został bardzo szybko zaatakowany 😀
Nie ma u nas raczej problemu z brakiem zainteresowania jedzeniem.
Potem mieliśmy dzień przerwy od owoców. Następnie poszła w ruch gruszka, również w całości. Była lekko twarda, dlatego też pomału sobie skrobał.