X

Karmienie piersią – moja historia bez końca

Ostatnio na Instagramie w relacji było Q&A, najwięcej pytań pojawiło się o karmienie piersią. Dlatego pomyślałam, że opiszę całą moją historię. Zaczynając od samego początku, czyli ciąży. Małe krople mleka pojawiły się już wtedy, ale pamiętajcie, że to nie jest żaden wyznacznik. Znam kobiety, które w ciąży nie miały nic a nic, a spokojnie karmiły od pierwszego dnia.
Kajetan urodzony 1.03.2017 na piersi od samego początku. Dostawiony dwie godziny po cesarskim cięciu. Nie było problemów, nie musiałam rozkręcać laktacji, a nawet wręcz przeciwnie. Przez około pierwsze dwa tygodnie miałam nawał. Musiałam odciągać pokarm, bo chyba by mi piersi pękły. Większość kobiet, jak i ja, musiałam sobie poradzić z bólem sutków. Od drugiego dnia podawałam odciągnięte mleko butelką. Niektórzy mówią, żeby tego nie robić, ponieważ można zaburzyć odruch ssania. U nas nie było problemu, żeby wrócić do piersi. Kiedy przestały mnie tak boleć. podawałam na zmianę pierś i butelkę i stopniowo wracaliśmy do piersi. Najważniejsze to chyba, żeby zaufać swojej intuicji. Po dwóch tygodniach byliśmy już tylko na piersi. I tak przez 16 miesięcy.

Najwięcej pytań dostaję o odstawienie, kiedy, jak. Ja nie jestem specjalistką w tym kierunku, opisuję tylko naszą historię, a może kogoś zainspiruję. Kajko w pierwszym półroczu potrafił przespać nawet do 5-6 godzin w nocy. Zaczęło się gorzej, gdy skończył chyba 6 czy 7 miesięcy. Były 3 pobudki, o jaka ja byłam niewyspana, mama pierwszego dziecka, która nie wiedziała, że będzie mieć bliźniaczki, budzące się po 10-20 razy 😀
Postanowiłam wtedy odstawić karmienia nocne. Każdy pyta dlaczego? Większość zaczyna od dziennych, bo tak jest łatwiej. Ale właśnie dlatego, że jest łatwiej, dzień chciałam zostawić. Noce były wtedy dla mnie straszne i chciałam je przesypiać 😉 Kajko spał w swoim pokoju od kiedy skończył 3 miesiące, w nocy zaczął wstawać tata. Zasada była jedna, nie chciałam w żaden sposób męczyć dziecka. Kiedy Kajko się obudził wstawał tata, jak słyszałam, że się uspokaja i da radę go uśpić, ja nie wchodziłam. Kiedy słyszałam, że się rozkręca i nie da rady, czyli pobudka na karmienie, a nie tulenie, wstawałam ja i dawałam cyca. Gdybym cały czas wstawała ja, to kojarzył mnie tylko z cycem. Samej byłoby ciężko go odstawić. I takim sposobem karmienia spadły do dwóch, potem do jednego, a po roczku przesypiał noce i cyc był nad ranem jak się obudził.
Zostało nam kilka karmień w dzień, które też stopniowo eliminowaliśmy. Jechaliśmy na wakacje do Hiszpanii, dlatego nie chciałam całkiem rezygnować, żeby mieć tam w razie co szybki pokarm 😉 Ale tam już mieliśmy tylko jedno karmienie poranne. Po powrocie odstawiłam całkiem, ponieważ zaszłam w ciąże (wiem, że w ciąży można karmić, ale miałam wskazania do tego, żeby jednak odstawić). Wtedy najgorsze były te poranki, to chyba był najtrudniejszy moment odstawiania. Zawsze jeszcze chwile leżeliśmy na cycu, przytulanie. Później musiałam od razu wstać, żeby się do mnie nie „dobrał” i podać coś w zamian. Coś szybkiego typu banan, jogurt, szybka kaszka itp.

Ogólnie miałam bardzo dużo mleka, prawie do końca musiałam nosić wkładki i często miałam samoczynny wypływ mleka. Śmiałam się wtedy, że wykarmiłabym bliźniaki 😀 😀
A powiem Ci, że jeśli jesteś w ciąży i martwisz się czy będziesz mogła karmić, to nie martw się na zapas. Chodziłam do szkoły rodzenia i ten temat się w kółko pojawiał. Większość z kobiet martwi się o pokarm. Ja nigdy się nad tym nie zastanawiałam. Byłam pewna, że będę karmić i już 🙂 Także pozytywne nastawienie to połowa sukcesu. Zdaję sobie sprawę, że wiele kobiet ma różne problemy, ale myślcie, że będzie dobrze. To na pewno nie zaszkodzi.
Później zaszłam w ciążę bliźniaczą, oczywiście też miałam dobre podejście. Aczkolwiek jak zaczęłam czytać Internet, to okazywało się, że karmienie bliźniąt nie do końca może być takie łatwe. Tutaj troszkę się zmartwiłam. Często też takie ciążę kończą się wcześniej, dzieci leżą w inkubatorach i to wszystko może nie być takie proste. Moją ciążę donosiłam do 37+6 tygodnia, czego nikt się nie spodziewał. Dziewczynki od początku przy mnie, ale ssać nie chciały. Dostawione były tak jak synek, niedługo po cięciu. Były malutkie i słabe, choć dostały 10 punktów. Położne w szpitalu były bardzo pomocne. Ale jak nie zjadały nic kilka godzin, podaliśmy mm. Wzięły kilka łyków, tak parę razy. Ale na trzeci dzień zaczęły lepiej ssać. W szpitalu byliśmy 4 dni, a w domu już tylko na piersi. Do tego dziewczynki są bezsmoczkowe i bezbutelkowe. Próbowałam kilka razy im podać, nawet bardzo chciałam. Czasami byłoby łatwiej uspokoić, ale nie przyjęły ani razu.

Do dziś kiedy zbliżamy się do roczku są na piersi i mają po kilka lub kilkanaście pobudek w nocy. Zaczynamy powoli stosować metodę jak u synka, ale u Kai to nie działa wcale, Karinę powiedzmy, że co drugą pobudkę uda się ululać tacie. Z dziewczynami jest trudniej może też dlatego, że są bez smoczków i trudniej je uspokoić bez cyca. Potrzebują więcej bliskości i wszystko jest zupełnie inne niż z synkiem.
Do tego obie jeszcze bardzo różnią się między sobą. Często Kaja śpi z nami, czemu zawsze byłam przeciwna. Kajko też czasem lądował u nas, ale raczej już tak nad ranem. Ale jak się chce przespać choć trochę to innego wyjścia nie ma. A tak to wstaję do dziewczynek i karmię u nich w pokoju. Jedzą krótko, parę minut i odkładam, choć nie zawsze uda się odłożyć i wtedy śpi z nami.
Dziewczynki urodziły się z wagą 2360 i 2550, aktualnie na 11 miesięcy ich waga to 7250 i 7450. Na roczek powinny mieć wagę potrojoną, także wszystko jest w porządku.

Pokażę Wam jeszcze jak wyglądają nasze noce, czasem zdarza mi się to relacjonować na Instagramie, więc jak masz ochotę to zajrzyj 🙂

Cdn.

Kategorie: Z życia wzięte
Related Post

Ta strona wykorzystuje cookies.