Już za momencik będziemy rozszerzać dietę bliźniaczkom, oczywiście metodą BLW, więc postanowiłam przypomnieć trochę co to jest.
Dwa lata temu przez pełne 23 tygodnie opisywałam każdy dzień diety Kajetana wraz ze zdjęciem każdej potrawy (tutaj). Teraz zdjęcia potraw dziewczynek będą się pojawiały na naszym Instagramie, dlatego zapraszam Was tam 🙂
A teraz parę słów o metodzie rozszerzania diety BLW.
BLW czyli Baby-led Weaning to metoda wprowadzania stałego pokarmu do diety niemowlaka jak dotąd karmionego wyłącznie mlekiem matki lub mlekiem modyfikowanym. Metoda ta polega na samodzielnym sięganiu przez dziecko po jedzenie oraz pozostawieniu mu decyzji o tym, ile i co zje, oraz prowadzeniu do samoodstawienia od mleka. Dzieciom podaje się kilka rodzajów pokarmów i zachęca do wyboru spośród nich. W ten sposób pozwala mu się na kontrolowanie ‒ do pewnego stopnia ‒ własnej diety.
Jako praktyka metoda ta prawdopodobnie istniała od zawsze, natomiast teoria tłumacząca dlaczego i jak ona działa, została sformułowana przez współautorkę książki Baby-led Weaning ‒ Gill Rapley. Jako pielęgniarka środowiskowa przez ponad dwadzieścia lat spotykała się z wieloma rodzinami, które doświadczały problemów z karmieniem swoich dzieci; sporo niemowląt opierało się karmieniu łyżeczką albo akceptowało tylko bardzo niewiele rodzajów jedzenia. Niektórzy rodzice uciekali się do karmienia na siłę, starając się zmusić swoje dzieci do jedzenia. Na etapie grudkowatych posiłków powszechne były zachłyśnięcia i odruch wymiotny. Przez to wszystkie posiłki były nadzwyczaj stresujące zarówno dla rodziców, jak i dla dzieci. Gill podejrzewała, że dzieci buntują się przeciw temu, co im się robi, a nie przeciw jedzeniu jako takiemu.
Gdybyśmy chcieli dokładnie przetłumaczyć angielskie rozwinięcie BLW baby-led weaning oznaczałoby „dziecko prowadzi do odstawienia od piersi”. Jest to dobre tłumaczenie, gdyż to dziecko decyduje o tym, ile zje, tym samym dostając pokarm z piersi na żądanie. Na początku jest to tylko próbowanie, nauka żucia, połykania, zabawa. Ale z czasem niemowlak zauważa, że może tym jedzeniem zapełnić żołądek. Prowadzi to do zmniejszenia ilości wypijanego mleka. Oczywiście mleko nadal jest podstawą diety. Chodzi o to, że jeśli dziecko nie ma „wpychanego” jedzenia, łatwiej mu zauważyć, że tym pokarmem również może się najeść. W ten sposób bardzo stopniowo samo odstawia się od piersi, otrzymując coraz więcej posiłków.
Polskie tłumaczenie dość często używane ‒ „bobas lubi wybór” ‒ jest łatwiej zrozumiałe dla rodziców. Też jest w tym prawda. Dziecko, dostając coś innego niż papkę łyżeczką, widzi jedzenie, może go dotknąć, a co za tym idzie, może wybrać.
Dla kogo, czyli kiedy dziecko jest gotowe na samodzielne jedzenie?
- Ma odpowiedni wiek; metoda BLW nie jest polecana przed ukończeniem 6. miesiąca życia.
- Dziecko siedzi samodzielnie lub posadzone na kolanach rodzica siedzi stabilnie (więcej na ten temat w rozdziale „rozmowa z fizjoterapeutą”).
- Dziecko świadomie podnosi jedzenie, wykazuje oznaki gotowości, wkłada do ust, przeżuwa i połyka (nie musi zjadać całego posiłku, tylko pytanie, czy jest nim zainteresowane?).
Fałszywe oznaki gotowości:
- mlaskanie, odruchy przeżuwania,
- słaby przyrost wagi,
- pobudki w nocy na karmienie,
- obserwowanie rodziców, którzy spożywają posiłek.
Czasami lepiej poczekać kilka dni lub tygodni, aż dziecko będzie gotowe. Pamiętajmy, że przy karmieniu metodą BLW nie robimy nic na siłę. Dziecko decyduje, czy zje posiłek. Czasami takie przeczekanie może skutkować tym, że rozszerzanie diety pójdzie łatwiej i chętniej. Dopóki nie trwa to miesiącami i nie ma problemów zdrowotnych, nie ma się czym martwić. Gdyby brak gotowości trwał zbyt długo, zgłośmy się do lekarza, zróbmy badania, ale na pewno nie ma co wpadać w panikę. Najlepszym doradcą jest spokój.
Zalety BLW
Korzyści płynące z karmienia metodą BLW przytoczyła Gill Rapley w swojej książce i pokrótce je tutaj przywołam:
- przyjemność – dziecko, które je samodzielnie, ma więcej frajdy z posiłków, niż gdy jest karmione łyżeczką
- poznawanie jedzenia – niemowlęta uczą się, jak wyglądają, smakują, pachną i jaką mają konsystencję różne rodzaje jedzenia
- nauka bezpiecznego jedzenia – maluchy uczą się gryzienia i przeżuwania;
- poznawanie świata – na początku dziecko będzie się bawiło jedzeniem, ale to właśnie przez zabawę najszybciej się uczy (tego, co oznacza więcej i mniej, rozmiarów, kształtów, wagi i konsystencji)
- rozwijanie potencjału – samodzielne jedzenie pozwala ćwiczyć koordynację ruchową i zręczność dziecka, co pomoże w nauce pisania czy rysowania. A przeżuwanie rozwija mięśnie twarzy, niezbędne do nauki mówienia
- zdobywanie pewności siebie – kiedy dziecko wkłada coś do buzi i ma możliwość kosztowania potraw, otrzymuje nagrodę w postaci interesującego smaku czy konsystencji. Zdobywa zaufanie do własnej oceny sytuacji, nie boi się próbować nowych rzeczy, co rozwija jego pewność siebie
- zaufanie do jedzenia – dzieci karmione łyżeczką są podejrzliwe w stosunku do jedzenia. Pozwalanie dziecku na odmowę jedzenia, które mu nie odpowiada, sprawia, że chętniej kosztuje podawanych potraw
- uczestniczenie w rodzinnych posiłkach – dzięki temu niemowlę naśladuje zachowania innych i chętniej próbuje nowych rzeczy. Uczy się dzielenia, czekania na swoją kolej i rozmawiania przy stole
- nauka żucia – od początku niemowlę ma możliwość przeżuwania, co ma korzystny wpływ na rozwój mowy i trawienia. Dziecko uczy się, jak sobie radzić z jedzeniem
- pozytywne nastawienie do jedzenia – jeżeli zostawiamy dziecku możliwość wyboru, ma dużo lepszy stosunek do spożywanych potraw. Jeśli wczesne doświadczenia są przyjemne, maleje ryzyko późniejszego odmawiania
- mniej skomplikowane posiłki – nie tracimy czasu na niepotrzebne miksowanie. Jeśli dieta rodziców jest zdrowa, możemy od początku wliczać dziecko do naszych potraw (dostosowanych do niego)
- koniec z zabawianiem – nie musimy używać podstępów typu „leci samolocik” czy „za mamusię”. Przy BLW szanujemy decyzję dziecka, czy chce zjeść, i nie trzeba go do niczego przekonywać
- mniej wybredne dziecko – wybrzydzanie i odmawianie jedzenia przy BLW zdarza się rzadziej, bo jedzenie jest bardziej radosne
Wady BLW
Jednym z problemów, jeśli można to tak nazwać, związanych z BLW, jest bałagan. Owszem, jest on praktycznie po każdym jedzeniu. W zależności od tego, co dostaje dziecko, może być lepiej lub gorzej.
Po jedzeniu zawsze idziemy do łazienki, myjemy rączki i buzię (lub więcej, jeśli trzeba) i czasami przebieramy. Trzeba się pozytywnie nastawić na to, co nas może czekać. Nie zniechęcajmy się trudnymi początkami, z czasem będzie lepiej. Przynajmniej miejmy taką nadzieję.
Drugim problemem lub raczej obawą jest zakrztuszenie lub zadławienie się dziecka. Jeśli mamy do czynienia z zakrztuszeniem, czyli dziecko odkasłuje i wypluwa jedzenie, jest to pozytywny objaw. Dlatego w BLW tak ważne jest, aby dziecko siedziało prosto. Wtedy jedzenie prędzej wypadnie mu z buzi niż zostanie połknięte (więcej na ten temat w rozdziale „rozmowa z lekarzem”).
To, co może powodować niepokój, zwłaszcza u mam, to brak kontroli nad ilością pochłoniętego jedzenia. Nie widzimy, ile dziecko dokładnie zjadło. Czy wystarczająco dużo? Można jednak uznać, że jest to plus metody BLW. Nie kontrolujemy dokładnie, ile dziecko je, ono to kontroluje. Któż mógłby lepiej wiedzieć od dziecka, kiedy czuje się najedzone? Owszem, są tabele, zalecenia, ale tak naprawdę każde dziecko jest inne, każdy dzień jest inny. Jednego dnia apetyt jest większy, innego – mniejszy. Zalecenia mogą nam posłużyć do oszacowania porcji, jaką można przygotować, ale nie są to ścisłe przepisy mówiące, ile danego produktu każdego dnia ma zjeść maluch. Taki brak kontroli często stanowi dla rodziców spore wyzwanie, ale też uwalnia od stresu, że dziś zjadło za mało lub za dużo.
Jeżeli interesują Cię tematy poniżej, to już o nich pisałam, więc klikaj 🙂
Akcesoria do karmienia metodą BLW
Posiłki ‒ co i jak podawać
Więcej na temat BLW znajdziesz w mojej książce „BLW Bardzo Lubię Wcinać”, o której możesz przeczytać tutaj 😀
Źródła:
Rapley, T. Murkett, Bobas lubi wybór, wyd. Mamania, Warszawa 2010.
Bukowiecka, M. Furmańczak, A. Patrzałek, D. Sokół, Dylematy mamy i taty w kuchni, wyd. Święty Paweł, Częstochowa 2017.
Żywienie niemowląt i małych dzieci, pod red. H. Weker i M. Barańskiej, Instytut Matki i Dziecka w Warszawie, 2014.